Chyba syntetyczne ujęcie różnicy między chrześcijaństwem, a buddyzmem.
Bo buddyzm to ucieczka przed Miłością. Miłością do Boga ludzi i otaczającej nas rzeczywistości.
Jeśli Bóg stworzył świat w którym doświadczamy doznań życia - to miłość do Boga objawia się zaufaniem i oddaniem; czy Ojciec może chcieć złego dla swych dzieci? Czy daje kamień zamiast chleba?
Buddyzm, dążeniem do "wyzwolenia" od doznań życia jest świadomą próbą przeciwstawiania się Bożym Zamiarom. Fakt, że ich nie znamy, ale właśnie ufność w Bogu daje chrześcijaninowi siłę na drodze życia.
Buddyjska "ucieczka" - też jest drogą, bo daje doświadczenia, nawet wbrew woli. Mało; techniki tantryczne nawet wskazują na potrzebę doświadczeń uzupełniających bez których nie ma "wyzwolenia".
W sumie - droga buddyjska meandruje, to droga trudniejsza i "gorszej jakości".
Chrześcijaństwo i wskazania Chrystusa - to Droga Prosta.
"Jezus postąpił w całkowicie odmienny sposób niż Budda. Nie uciekł, lecz z pokorą przyjął cierpienie – podjął swój krzyż."
>>> Nie tyle postąpił odmiennie co dalej zaszedł, przezwyciężył śmierć. Nie sądzę by cierpiał w takich kryteriach jak my postrzegamy cierpienie.
////Jezus (...) mówi też: „ (...) uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”( Ewangelia wg św. Mateusza 11:28-30).
Oznacza to, że droga ta, chociaż ciernista...///
>>> Jezus mówi uczcie się ode mnie. Mówi, że jarzmo jest slodkie i lekkie a Ty dostrzegasz "ciernistość" ??
/// I nie jest to jakieś samodoskonalenie lub samorealizacja////
>>> Jest.. doskonalenie. Inaczej dlaczego mówiłby "uczcie się ode Mnie
bo jestem cichy i pokorny sercem"???
A "cichy i pokorny sercem" wręcz wskazuje na doskonalenie wewnętrzne.
Chciałem podzielić się takimi „smaczkami” o buddyzmie zen, z książki pt.: „Zen” D. Scott, T. Doubleday („Wyd. Zysk i S-ka” 1995) :
„Poznać Drogę Buddy to poznać siebie. Poznać siebie to zapomnieć siebie. Zapomnieć siebie to być oświeconym przez wszystko na świecie. Być oświeconym przez wszystko – to pozwolić, by ciało i umysł odeszły” (założyciel japońskiej tradycji zenu soto – Zenji Eihei Domen, 1200-1253);
„ … praktykować zen to znaczy być w bliskim kontakcie z „ja”. „Ja” jest tym obszarem istnienia, który nazwaliśmy Prawdziwą Naturą. Obejmuje też ego, którego nie zwalcza …”;
„Krótko mówiąc, żaden wysiłek nie jest wskazany w naszej praktyce, gdyż wytwarza fale w naszym umyśle. A jednak niemożliwe jest uzyskanie spokoju umysłu bez żadnego wysiłku. Pewien wysiłek jest więc konieczny, ale musimy w nim zapomnieć siebie”.
…. obrona (walka) Prawdy biblijnej, Słowa Boga, Ewangelii Chrystusa – to zadanie dla biblijnych Chrześcijan; ale jak ?
… ano właśnie w łagodności i pokorze Chrystusa – mówienie o Bogu, wszystkim. Jedni otworzą się na Ewangelię od razu, inni może po latach (by głoszący nie popadał w pychę i zarozumialstwo), a inni nigdy nie zawierzą Bogu. Jak mówi NT, zbawienie nie jest udziałem każdego.
… i to jest „bycie gorącym” w nauce Jezusa Chrystusa, ale nie poprzez ubliżanie, arogancje i kłótnie, a to właśnie dosyć często ma miejsce, na wątku „Religie”.
A bycie „Synami Gromu” – jest bardzo nęcące, ale samemu trzeba dawać dobry przykład w naśladowaniu Chrystusa (miłość do nieprzyjaciół – Łuk. 6,27-36).
Dlatego jeśli jakiś zdeklarowany Chrześcijanin, broni praktyk pochodzących np. ze Wschodu, to zakładam (na początku), że ma dobre intencje, ale jest wprowadzony w błąd. Jeśli nie przemawiają do niego argumenty Słowa Bożego (raz, czy drugi), to „otrzepuję proch z nóg …” (Mar.6,6-11).
W zasadzie mogę się zgodzić z przedstawionym stanowiskiem - tylko nie rozumiem określenia "biblijny chrześcijanin".
Czy to chrześcijanin wywodzący swe korzenie z zapisów biblijnych - poprzez poszukiwanie prawdy tam zawartej, jak liścia - skarbu ukrytego na drzewie wśród innych liści?
Czy też uznający hurtem prawdy Starego i Nowego Testamentu, nawet jeśli są sprzeczne?
Bo ja też "otrzepuję proch z nóg..." jeśli widzę, że celem poszukiwania nie jest prawda, a wykrętne sofizmaty.
"Dlatego jeśli jakiś zdeklarowany Chrześcijanin, broni praktyk pochodzących np. ze Wschodu, to zakładam (na początku), że ma dobre intencje, ale jest wprowadzony w błąd."
>>> Ale Twój pogląd na sprawę 'praktyk' wschodu opiera się jedynie na założeniach i własnym przekonaniu co do tego co jest błędem w tych praktykach?
Spójrz poniżej na co zwróciłem uwagę Autorowi.
////Jezus (...) mówi też: „ (...) uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”( Ewangelia wg św. Mateusza 11:28-30).
Oznacza to, że droga ta, chociaż ciernista...///
>>> Jezus mówi uczcie się ode mnie. Mówi, że jarzmo jest slodkie i lekkie a Ty dostrzegasz "ciernistość" ??
/// I nie jest to jakieś samodoskonalenie lub samorealizacja////
>>> Jest.. doskonalenie. Inaczej dlaczego mówiłby "uczcie się ode Mnie
bo jestem cichy i pokorny sercem"???
A "cichy i pokorny sercem" wręcz wskazuje na doskonalenie wewnętrzne.
"Dlatego jeśli jakiś zdeklarowany Chrześcijanin, broni praktyk pochodzących np. ze Wschodu, to zakładam (na początku), że ma dobre intencje, ale jest wprowadzony w błąd." - Bo oczywiście nikt nie dostrzega trzeciej drogi (czyli zwykłego zdrowego rozsądku), który nakazuje przesiać ziarno od plew. Przyjąć herbatę, odrzucić związane z nią ceremonie religijne/quasireligijne, przyjąć fajerwerki, odrzucić związane z nimi ceremonie religijne, przyjąć ziołolecznictwo (muszę się powtarzać z ceremoniami?) itp.
Dla mniej kuamtych: nie, nie "bornię praktyk pochodzacych ze wschodu", zachodu, połudia, północy. Zachęcam do korzystania z darów bożych (np. sumienie, wewnętrzne rozeznanie) oraz dorobku ludzkości (co dorego i pożytecznego wymyślono na wschodzie/zachodzie/północy/południu).
A buddyzm to jak dla mnie pomyłka. Takie jest moje osobiste zdanie a na temat pomyłek nie zwykłam dyskutować:).
>>> nie umiem tak jednoznacznie przesądzić tak złożonej kwestii, dlatego powyżej dałem wyraz swojemu zdziwieniu, że inni tak łatwo to czynią.
Zwłaszcza, ze buddyzm nie jest jednorodny, ma rożne odcienie i to co do nas dociera (na zachód) w postaci tłumaczeń czy uproszczeń , wcale kwintesencja buddyzmu być nie musi.
NP: "Słowo "buddyzm" zostało stworzone przez zachodnich uczonych stosunkowo niedawno. Wcześniej na Wschodzie używane były nazwy dharma, sasana lub buddhasasana"
Ale spójrzmy na buddyzm przez pryzmat podsawowych w nim tzw. 4 Szlachetnych Prawd:
Pierwsza Szlachetna Prawda o Cierpieniu
Druga Szlachetna Prawda o Przyczynie Cierpienia
Trzecia Szlachetna Prawda o Ustaniu Cierpienia
Czwarta Szlachetna Prawda o Ścieżce Prowadzącej do Ustania Cierpienia
Czy nie można dotrzeć w nich namiastki tego co Jezus wyraził słowami, które przytoczył Widmowy: "uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie"
A moje uproszczenie wzięło się z konieczności - nie jest to bowiem miejsce by rozwlekać skąd mi się taki pogląd wziął. Poza tym szkoda czasu - tymi zdaniami dokonałam pewnej syntezy.
"Powinniśmy się doskonalić, jednak nie dla samych siebie, dla naszej wygody, lecz po to by móc pomagać bliźnim, a nawet być w stanie się dla nich poświęcić."
>>> Zgadzam się z tym co napisałeś :) Dlatego wydaje mi się, że zbytnio eksponuje się w postawie Jezusa walor "męki" czy "jarzma"podczas gdy słowa Jego:
"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych"
….. co do „biblijnych Chrześcijan” – to osobiście mam na myśli (głównie) - Chrześcijan, dla których Biblia jest jedyną podstawą uwielbienia Boga, tzw. „myśl protestancka” (nie sam protestantyzm, jako taki / jest różnica – przerabiam to …).
Jednak zaczynam unikać podziałów na „wyznania”, jeśli chodzi o Chrześcijan, bo zaczyna prowadzić to, do wrogości, więc niech „biblijny” – będzie każdy, kto miłuje i wypełnia naukę Chrystusa - sens życia !
Biblia jako całość, chociaż ST – poglądowo / poznanie Boga i proroctwa o Jego odkupieniu; NT – obowiązujący wszystkich Chrześcijan, aż do powtórnego przyjścia Chrystusa.
ST / Stary Zakon – prowadził ludzi – do NT / Nowego Zakonu; i nie ma sprzeczności.
…. a Boga, nie możemy osądzać („glina nie może osądzać Garncarza”).
Zobacz, jak niektóre osoby, po raz kolejny (moje obserwacje), bronią praktyk, które nie pochodzą od Jezusa Chrystusa i Jego pierwszych apostołów !
… naśladowanie Chrystusa w „cichości”, „pokorze” i Jego cierpieniu (wyrzeczeniach) oraz Jego nakazach !
„praca nad swym wnętrzem” – to przyjęcie Ducha Świętego i poddanie mu się, a On, nas zmienia i upodabnia do Chrystusa (dając „owoce Ducha” – NT ).
… więc, dla mnie tzw. „zdrowy rozsądek” ma dwie części :
1. próba wytłumaczenia lub poinformowania kogoś (raz lub dwa);
2. zaprzestania pustych dyskusji lub sporów – „stawiając kropkę nad i”.
Pozdrawiam !
P.S.
Ludziom trzeba dawać szansę i ich wysłuchać, ale nie oznacza to, że muszę się z nimi zgodzić.
"ST / Stary Zakon – prowadził ludzi – do NT / Nowego Zakonu; i nie ma sprzeczności.
…. a Boga, nie możemy osądzać („glina nie może osądzać Garncarza”). "
Takie ujęcie - to podstawowe źródło błędu.
Niestety - coraz częściej jest także propagowane przez KRK.
ś. Augustyn stwierdził, że ST należy czytać i interpretować w duchu Ewangelii. I to jest elementem doktryny KRK.
Pan prezentuje stanowisko przeciwne.
Trzeba wybrać - albo nauka Chrystusa i NT , albo Biblia (bo znowu Biblia istniała przed uformowaniem NT; na jakiej podstawie włącza Pan NT do Biblii?).
Obawiam się, że dyskusja bez tych ustaleń - nie ma sensu. A po ustaleniach - też może się okazać, że "nie po drodze nam".
Domyślałem się tego, po wcześniejszej Pana wypowiedzi („ST a NT”). Pewnie – „nie po drodze nam”, ale chętnie Panu, przedstawię moje i nie tylko moje uzasadnienie. Przy każdej różnicy zdań (mam na myśli wiarę, sprawy duchowe), można rozmawiać, pisać – spokojnie, merytorycznie i bez jadu.
„Takie ujęcie – to podstawowe źródło błędu” – hmmm …, to jest stwierdzenie bardzo względne.
Mianowicie :
1) Kanon biblijny (jako jedno Słowo Boże) uznają : wszyscy lub w zdecydowanej większości - Protestanci, a także Katolicy, Prawosławni, przyznam się, że nie sprawdzałem Kościoła Greckokatolickiego, czy Kościoła Wschodniego (?), ale ogólnie, całe Chrześcijaństwo (co do trzymania się wiernie Biblii – np. „Dekalog” lub NT, to inna sprawa).
Luter, który przetłumaczył Biblię na niemiecki, nie zakwestionował ogólnie kanonu.
Ogólnie, bo „kanon tzw. katolicki” – ma dodane 6-7 ksiąg (tzw. „apokryfy”), czyli ST – 46-47 ks. + NT - 27 ks.
Kanon protestancki (wg. „kanonu hebrajskiego” – oryginalne zapisy Prawa Mojżeszowego) : ST – 39 ks. + NT – 27 ks.
Kanon prawosławny : ST – 49 ks. + NT – 27 ks.
…. mimo pewnych różnic w ilości ksiąg ST, to podstawą jest Tora (Prawo) / Zakon Mojżeszowy, i to jest podstawa.
W okresie Starego Testamentu, i tak nie było jeszcze przecież Biblii, jako takiej (z gr. „księga”), czyli „kanonu biblijnego”.
2) Nowy Testament – Ewangelia Mateusza 5,17-19 (słowa Jezusa Chrystusa) :
„Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić.
Bo zaprawdę powiadam wam : dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie .
Ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w Królestwie Niebios; a ktokolwiek by czynił i nauczał, ten będzie nazwany wielkim w Królestwie Niebios”.
To fundamentalne stwierdzenie Chrystusa. Kiedy On nauczał, istniał tylko Stary Zakon / Stary Testament (ów „zakon” – Prawo dla Izraelitów).
Prorocy, o których wspomina Jezus, również byli wówczas tylko w starym Prawie Mojżeszowym !
3) Wiele stwierdzeń, które Jezus i Jego apostołowie odnosili do „Pisma”, czyli Stary Zakon – o Adamie, o Abrahamie, o Mojżeszu, o Dawidzie, itd.
ST - jak już wspominałem, jest poglądowy, a właściwie wychowawczy dla człowieka. Słowa Boga zawsze są aktualne i wieczne; co było skierowane wówczas konkretnie do pierwszego Narodu Wybranego, to było; natomiast proroctwa są aktualne i nauki w sferze duchowej i poznawczej Boga (oczywiście na tyle, na ile On nam objawił).
… o Chrystusie w ST : Iz. 7,10 – 8,23; Iz. 9,1-6; Iz. 28,16 ( ! ); Zach. 9,9-10.
… o Duchu Świętym w ST : I Krl. 22,21; II Krl. 2,16; Ez. 11,5; Sędz. 3,10; II Mojż. 35,31;
I Sam. 11,6 i 16,14.
To tylko niektóre fragmenty.
4) Czy I Księga Mojżeszowa nie jest aktualna ? (o stworzeniu świata);
w ST i NT jest ten sam Bóg !
5) A sprawa Dziesięciorga Przykazań ?
Dalej obowiązują. Jezus wspomina o dwóch najważniejszych, ale inne też są aktualne. Gdyby było inaczej, to Chrześcijanie mogliby – zabijać, cudzołożyć, a tego zabrania NT !
…. obrządki ST ,Chrześcijan nie obowiązują, bo są dwa nowe w NT : chrzest i Pamiątka Wieczerzy Pańskiej.
Starym obrządkom, nie sprostali pierwsi Izraelici, z powodu swej grzeszności i „twardego karku”, dlatego w Chrystusie wszyscy jesteśmy nowym Narodem Wybranym ! (Rzym. 9,6-13; Gal. 3,26-29).
Izraelici wg. ciała (pochodzenia), maja nadal obietnice zbawienia, danej ich ojcom, przez Boga (bo Bóg nie cofa obietnic), ale jeśli się nawrócą do Chrystusa – On tylko jest „Bramą” do Królestwa Niebios !
… stąd w ST i NT – określenie dla tych Izraelitów – „garstka” (Iz. 10,20-22; Iz. 28,5; Iz. 41,8-20 oraz Rzym. 9,24-27; Rzym. 11,13-36).
6) Stary Zakon – został dany ludziom, by pokazać naszą grzeszność (Zakon / Prawo – demaskuje grzech człowieka, grzeszność);
Nowy Zakon – to Chrystus, który daje zbawienie, odkupienie za grzechy (zapowiedziany w ST). Zgromadzając nowy Lud Boży.
…. więc, tak jak pisałem wcześniej (skrótowo), jedno nie przeczy drugiemu; jedno prowadzi do drugiego ! (Gal. 2,15-21 i 3,1-24).
( ! ) „Tak więc zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni” (Gal. 3,24); mowa o Prawie Mojżeszowym.
…. przepraszam, że tak długo. Myślę, że możemy spokojnie rozważać dalej … (?)
„Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić. ..."
Wszystko opiera się na tym. Tyle, że Chrystus wskazał, że Prawo (zakon) i Prorocy opierają się na Prawach Miłości.
A czy (Dekalog) miłość można realizować zakazami i nakazami?
Czy wtedy będzie to miłość?
Złą drogą tłumaczycie znaczenie słów Chrystusa - stąd błędy.
Tomasz z Akwinu stwierdził, że są dwie drogi do prawdy - droga wiary i wiedzy.
Jeśli wiara staje się niezgodna z wiedzą - trzeba się na równi zastanawiać , gdzie jest błąd. Bo może być i w jednym, i drugim torze myślenia.
Dlatego proponuję wyprowadzić wszystkie te stwierdzenia bez powoływania się na Biblię i NT. Proszę znaleźć podstawy Prawa o którym mówił Chrystus i na tej bazie wszystko uformować.
Jeśli zrobi się to w prawdzie - znajdziemy wzajemne zrozumienie.
… a owe „Prawa Miłości”, na których opierają się prorocy (mam na myśli proroków biblijnych), to Prawo Boże = Prawo Miłości.
Miłość, którą On ma dla nas, a my do Niego oraz bliźnich, w tym do swoich wrogów – zgoda, ale tak stawiając sprawę, bo to wynika i ze ST i Ewangelii Jezusa Chrystusa.
Czy Dekalog nie jest oparty na miłości w/w ?
Jest !
… kto zabija z miłości lub kradnie ?
Cudzołóstwo, to kalanie swego ciała, w którym ma przebywać Duch Święty, a człowiek został stworzony na obraz czyj ? (z pewnymi ograniczeniami ludzkiej natury).
Św. Augustyn, czy Tomasz z Akwinu – to postacie biblijne ? z NT ?
Czy słowa tych osób (nawet bardzo pobożne i wykształcone, prawe), są ważniejsze lub mądrzejsze od „oryginału” nauki o miłości ? („Prawa Miłości”).
Dla Chrześcijan miłość jest w Jezusie Chrystusie, stąd bierze początek i koniec !
Miłość Chrześcijan – do Boga i ludzi. O tym nauczał Chrystus i Jego apostołowie, wiec jeśli ktoś powtarza, to po nich (naucza), to OK. !
Hymn o Miłości – I Kor. 13,1-13;
Owoce Ducha – Gal. 5,22-26;
Trud miłości – I Tes. 1,3;
Miłość Prawdy – II Tes. 2,10;
O miłości również : Efez. 3,17; I Jana 4,7-21.
…. Kamieniem Węgielnym jest Chrystus, i On uformował (jak i Ojciec), swą Naukę i Prawdę na miłości – na to się zgadzam.
W ST – Bóg dawał wiele razy, dowody swej miłości dla swego narodu (nie tylko nakazy); Chrystus całym swym ziemskim życiem (nauczaniem) i ofiarą na krzyżu pokazał najdoskonalszą miłość do ludzi, i to na Jego postawie mamy uczyć się miłości.
…. więc, jak można odrzucić Jego słowa, czy to o miłości, czy o innych sprawach, które poruszał; nawet o zakazach. Tak postawa, nie jest biblijna i prawdziwie chrześcijańska.
A dywagacje intelektualne, filozoficzne – hmmm …., to nie miłość i sen życia Chrześcijan.
Mam nadzieję, że zerka Pan, przynajmniej do NT, na te moje cytaty (inaczej to nie ma sensu); nie mogę przecież przepisywać całej Biblii, a skoro wątek o Chrześcijaństwie i Słowie Boga (nie słowie od ludzi), no to jak ?
Duch Święty wprowadza nas, we wszelką Prawdę i obdarza miłością Chrystusa, zmieniając nasze serca. Intelekt nie jest przeszkodą, ale musi (dla Chrześcijan), być zgodny z Duchem i Słowem Bożym.
Dlatego jest Biblia (spisane Słowo Boga), byśmy mieli kompas, inaczej leżymy.
…. no, to tyle może … na dziś ?
P.S.
Proszę jeśli można (?), zwracać się do mnie w liczbie pojedynczej, nie reprezentuję żadnego wyznania !
Określam się sam, jako eks – Katolik, i odwiedzam społeczności, tzw. zborów biblijnych, które wywodzą się z protestantyzmu.
Tu na „NE” – zabieram głos, jak to się mówi – „od siebie” (tylko i wyłącznie), i biorę za swe słowa odpowiedzialność.
Nie jestem pod niczyim wpływem (ludzi, doktryn). Szukam Boga i najwłaściwszej drogi do Niego.
"Dla Chrześcijan miłość jest w Jezusie Chrystusie, stąd bierze początek i koniec !
Miłość Chrześcijan – do Boga i ludzi. O tym nauczał Chrystus i Jego apostołowie, wiec jeśli ktoś powtarza, to po nich (naucza), to OK. ! "
Przecież to fałsz. Już to zaznaczałem, a Pan ponownie wraca do poprzedniego ujęcia. Na tej zasadzie - dalsza dyskusja jest bezcelowa.
Ma Pan: Jan 5.30- 32
"Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który mnie posłał. Gdybym ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto wydaje sąd o mnie; a wiem, że sąd, który o mnie wydaje, jest prawdziwy".
Jak Pan może twierdzić, że miłość bierze swój początek w Jezusie i w Nim ma koniec?
Jezus jest Synem Ojca i wypełnia Jego wolę - wypełniając, czyli wskazując właściwą drogę wypełniania Prawa Bożego - Prawa Miłości, które Bóg ustalił przy stworzeniu świata.
Jeśli tu ma Pan wątpliwości - proszę nie liczyć na mój dalszy udział w dyskusji.
Wielu ludzi, nie chce przyjmować nauki Chrystusa, jako jedyny sens życia (Słowa Boga), bo to ich rzekomo ogranicza, czy może zasmuca.
Wszystko, co mówił Jezus jest Prawdą (jak mamy żyć, co mamy robić, a czego nie), a ona wynika właśnie z Bożej miłości, w trosce o nas; gdyż to Bóg zna całą Prawdę.
Zaprzeczanie Słowu Bożemu lub niewłaściwa jego interpretacja, jest nie chrześcijańskie.
NT (zwłaszcza), ma prosty przekaz, tylko dobra wola (wolna) człowieka, otwarta na Ducha Świętego, daje pewność i poznanie Bożej Prawdy o życiu i świecie ( nie mylić z zarozumialstwem lub arogancją, czy doktrynami ludzkimi).
„Strażnikiem” – jest pokora, a i ona jest darem Ducha Świętego.
Niestety ludzie potrafią komplikować lub źle interpretować, nawet najprostsze Prawdy Boże.
Przykładem jest tu np. kwestia sporna o Trójcy Świętej; nie przemawiają jasne sformułowania i wynikający kontekst z całej Biblii (wydania katolickie i protestanckie);
nie przemawia logika, np. w NT – Chrystus, będąc w ludzkim ciele na ziemi, modlił się do Ojca w niebie.
Czy według niektórych Chrystus – modlił się do samego siebie ? (więc, kto Go posłał ?);
Bóg (ST), mówił w liczbie mnogiej do siebie – „stwórzmy człowieka”;
… a Duch Święty – mający cechy osobowe (Duch przemówił, zamysł Ducha, dary Ducha, moc Ducha, Pocieszyciel dany w zastępstwie, itd.) – moc, energia, światłość – nie ma takich cech; Bóg Ojciec nie zstąpił na Chrystusa w czasie Jego chrztu, ale przemówił z nieba.
Przełom XX i XXI wieku, i przeróżne wpływy (nauki), nawet u Chrześcijan mogą powodować pokusę : wezmę z NT, tylko to co mi odpowiada + ciekawe nauki (praktyki) Wschodu + ludzką filozofię (psychologię) + trochę tradycji (zwyczajów, guseł) + własne pragnienia, przemyślenia (słabości, żądze), czyli wypasanie własnego „ja” / ego; i nim się zorientujemy, mamy = własne, prywatne, kieszonkowe New Age !
… według mnie w/w rozumowanie w stylu New Age (a nie jestem w tym odosobniony), to nie – „sens życia” (sens Prawdy), tylko SEN ŻYCIA …
widmowy